poniedziałek, 28 lipca 2014

Nasze pierwsze razy :) czyli jak było na mini wakacjach u babć :)

Na prawdziwe wakacje mamy w planie jechać we wrześniu a tym czasem weekend spędziliśmy w okolicach Węgorzewa :)
Pojechaliśmy trochę na wieś bo niestety w bloku upał nieziemski chociaż ja lubię ciepło :) ale moje dziecię się męczy małż również :)
Odwiedziliśmy babcię i dziadka Mimika pradziadków, ciocie wujków znajomych :)

 Tak było gorąco! Mój boss <3
ps. kupiłam na próbę pampersy dada. Na razie się sprawdzają.





Mimiś dzielny :) Polubił jazdę w aucie szum silnika działa na niego usypiająco :)
U niektórych był pierwszy raz, trochę marudził bo poznaje już twarze zaczyna trochę bać się obcych ale po kilku chwilach mu przechodzi no i też trochę się wstydzi i się chowa w moja szyję <3 Cudak :*
Czemu nasze pierwsze razy?
Pierwszy raz był na jeziorze :) Siedliśmy w cieniu pod drzewem :) Zachwyt nieziemski nad szeleszczącymi liśćmi :D Pierwszy raz leżał bezpośrednio pod drzewem na kocu i był w głębokim szoku o co chodzi :)
Potem się zmęczył i spał w wóziu :)





Zaliczył też pierwszy zachód słońca :) Mama bardziej się cieszyła niż Junior ale :)



Stałam i delektowałam się ciszą i szumem kombajnów :) o tak taką wieś kocham :)
Nie mam w nawyku noszenia aparatu ale chyba muszę zacząć:) bo chyba robię mało zdjęć w swoim życiu a chwile są tak ulotne...

A Wam jak minął weekend?:)

Brześć czyli słodkie poranki :)

Wróciłam z wojaży :)
Klecę Wam post a tym czasem moje śniadanie umila mi Brześć :)
Jest pysznie i słodko :) Przypominają mi smak dzieciństwa, moja babcia kiedyś zawsze takie robiła :) MMM pychotka! :) Z ciepłą kawusią smakują nieziemsko :)
Polecam :)
Ciasteczka oczywiście wylosowałam na: Węgorzewskie Spotkanie Mam 
Miłego dnia :)
U nas też już tak praży?:D







Mówię Wam! Lećcie do sklepu bo są pyszne :)

niedziela, 20 lipca 2014

Brak czasu :D

Dawno nic nie naskrobałam :)
Mój malec daje czasami popalić, a wiadomo dziecko najważniejsze.
Interesuje go wszystko, musimy na niego patrzeć zagadywać bo inaczej swoim piskiem przywołuje nas do porządku :D
Troszkę to męczące ale masz co chciałaś matko polko :D
W takie upały nigdzie za bardzo nie wychodzimy bo ciepło mu nie służy,więc nie będę męczyć dziecka. 
Poza tym pomału wychodzą nam zęby, junior ma loty co 3 dni. Pewnie jest to też powiązane ze skokami rozwojowymi. Swoją drogą czy ktoś kiedyś słyszał o skokach rozwojowych? Domin z racji wcześniactwa trochę inaczej to przechodzi i mimo tego, że ma 4 miesiące jego skok rozwojowy odpowiada temu z 11-12 tygodnia życia czyli:
W wieku 12 tygodni dziecko uczy sie rozumieć delikatne różnice np. w tonie głosu i zachowywać sie zróżnicowanie. Ruchy dziecka są bardziej „miękkie”, kiedy wyciąga rączki, by coś schwycić lub gdy odwraca głowę śledząc jakiś ruch.

Nowe umiejętności:
  • Potrafi skoordynować ruchy oczu i głowy śledząc ruch przedmiotu czy osoby
  • Podnosi sie do pozycji siedzącej trzymając sie Twoich dłoni
  • Odpycha sie obiema nóżkami leżąc w foteliku lub na kocu
  • Łapie przedmioty obiema raczkami
  • Wkłada wszystko do buzi
  • Ogląda i bawi sie rączkami
  • Zauważa, że może piszczeć i zmienia ton głosu
  • Robi bąble ze śliny
  • Wyraźnie daje do zrozumienia, że jest znudzone, gdy np. - zbyt długo patrzy na ta sama zabawkę
(www.osesek.pl)

Nie wszystko do nas pasuje ale większość. Więc mamy co robić :)
No i muszę pochwalić moje dziecko :) W końcu polubił jazdę samochodem! :) Zawsze był płacz i jęk a teraz patrzy się rozgląda a w końcu pada i smacznie śpi :)
No i nauczyłam go zasypiać ze smokiem- wiem potem będę tego żałować ale teraz to wybawienie.
Urosłem trochę?:)





piątek, 11 lipca 2014

Być mamą wcześniaka...

Jestem mamą wcześniaka. Dominik za 2 dni będzie miał 4 miesiące a według wieku korygowanego ma 2 miesiące i 5 dni.
Wiek korygowany? "Oznacza to, że wiek dziecka liczymy od dnia, w którym dopiero miało się urodzić. Od wieku kalendarzowego odejmujemy tyle tygodni ile brakowało ich w momencie narodzin do pełnych 40 tygodni trwania ciąży. Czyli wiek skorygowany = wiek metrykalny + brakujące tygodnie do terminu porodu."
Mój poród był nagły i niespodziewany, poprzedzony wymiotami i dzięki nim znalazłam się w szpitalu. Dziękuję Bogu, że w nim byłam bo nie wiem jak to wszystko by się potoczyło... Nie będę Wam opisywać szczegółów bo są to dla mnie bolesne wspomnienia i nie chcę do nich wracać. W skrócie nastąpiło przedwczesne pęknięcie pęcherza płodowego i wykonano mi cesarskie cięcie. Niestety nie wspominam porodu jako czegoś pięknego. Towarzyszył mu strach o życie dziecka. Strach, którego nie życzę nikomu, nawet najgorszemu wrogowi. Jedyne co wspominam jako najwspanialsze uczucie to pierwszy krzyk mojego synka <3 do końca życia go nie zapomnę i jak to sobie przypominam to łzy same cisną się do oczu :) to łzy szczęścia oczywiście :)
Mieliśmy i mamy bardzo dużo szczęścia. Synek urodzony w 32tygodniu ciąży ważył 2170 i miał 51cm. Wydolny krążeniowo, miał lekkie problemy z oddychaniem, podłączono mu tlen do inkubatora na dwa dni. Na początku borykaliśmy się z brakiem smółki, problemami z jedzeniem, kiepskimi wynikami krwi no i utrzymaniem temperatury ciała.
Chyba po 6 dniach po raz pierwszy wyciągnęli mi go  z inkubatora na godzinę. Niezapomniane chwile!!!Ubrany jak na wojnę :D zawinięty w pieluchy kocyk... pierwszy raz jadł wtedy cyca i zakumał od razu o co chodzi :) Nie pamiętam już teraz po ilu dniach dokładnie bo żyłam w tym szpitalu z godziny na godzinę a niestety nie zapisywałam sobie tego. Potem znów trzeba było go włożyć. Wylałam morze łez przez te 15 dni. Były wzloty i upadki. Kroplówki, naświetlania bo żółtaczka... i ciągłe słowa lekarzy trzeba czekać.
Po jakimś czasie miałam inkubator u siebie w pokoju, sama zajmowałam się malutkim, oczywiście pielęgniarki przychodziły sprawdzały jak sobie radzę a czasami najzwyczajniej w świecie kazały mi się kłaść i spać a one go nakarmią. Tak trafiłam na fajne kobiety. Poza jedną ale przemilczę temat. Ciągle mnie wspierały mówiły, że jestem dzielna, że mnie podziwiają, że mam siłę co dwie godziny wstawać i przychodzić go karmić. Ale jak miałam tego nie robić?? Szalałam z nerwów i niepokoju. Rwałam włosy z głowy, płakałam coraz. Niestety nie mogłam liczyć na pomoc psychologa, nikt mi nie wytłumaczył tak na dokładnie czym jest wcześniactwo, co nas czeka. Dostaliśmy z mężem poradnik do przejrzenia... Mieliśmy siebie i to Nam pomagało.
Dzień wyjścia do domu 27 marca to najpiękniejszy dzień :) Małego miałam już od 3 dni przy sobie :) Jadł cyca i butlę, przybierał na wadze :) tylko się cieszyć:) Towarzyszyło nam mnóstwo strachu i obaw. Uzbrojeni w plik skierowań,pełno rad pojechaliśmy w końcu do domu i tak nam jakoś ten czas wspaniale leci :)
Co wspominam najgorzej z poradni? Okulistę znaczy samo badanie dla mnie horror, mały płakał strasznie ale jest zdrowy!!! Wzrok jest prawidłowy :) Kardiologicznie niemal też okaże się pod koniec października czy przewód botalla się zarósł do końca. Wylewów do mózgu nie ma. Neonatologa odwiedzamy co dwa miesiące. Rozwija się według wieku korygowanego według pani doktor. Wszystko się zmienia z tygodnia na tydzień :)
Najdłużej borykaliśmy się z utrzymaniem temperatury ciała prawie miesiąc zawijałam go w koc/ rożek + pieluchy. Teraz nie ma po tym ani śladu :D w te upały awanturował się jak nakładałam mu body na krótki rękaw.
Czy odczuwam na co dzień że Dominik jest wcześniakiem? Ciężko powiedzieć. Na pewno różnice w rozwoju są. Bo wagowo nadrobił :P Chociaż nie wolno porównywać go z dziećmi urodzonymi o czasie. Zainwestowaliśmy w szczepienia 5 w 1 i rotawirusy. Pneumokoki dostaliśmy za darmo. Cud...
Co jeszcze mogę powiedzieć. Brakuje informacji. Małe szpitale nie mają kadry. Po wyjściu ze szpitala natrafiłam na Fundację "Wcześniak". Dzięki niej dostałam Niezbędnik Rodzica Wcześniaka. Zawiozłam do swojego szpitala w którym rodziłam żeby inne mamy też mogły z niego skorzystać.
C.D.N...

czwartek, 10 lipca 2014

Przysłowiowe pięć minut dla siebie czyli Pilomax w akcji :)

Witajcie :)
Upały dokuczają mojemu Łobuzowi i znalezienie czasu dla siebie graniczy z cudem... Dzisiaj rano gdy mały zajął się chwilę zabawkami z leżaczku wzięłam się trochę za siebie :)
Na spotkaniu mam nasi cudni sponsorzy obdarowali nas super prezentami :)



Jednym z nich był Pilomax :) Kosmetyki do włosów mają genialne! :) Dostałam szampon i maskę do włosów grzebień i czepek. Cały zestaw wyglądał imponująco :) Od razu wzięłam się za wypróbowanie tego cudu, bo po ciąży moje włosy straciły na blasku i wyglądzie. Pierwszą zaletą jest wydajność- pół łyżki szamponu doskonale umyje moje włosy bez dwóch zdań. Nie ma potrzeby dawać go więcej. Druga rzecz zapach- nie mocny delikatny przyjemny dla otoczenia co dla mnie ważne, bo nie chcę narażać dzieciątka na zbyt mocne zapachy. Maska również wydajna, doskonale rozczesuję po niej włosy. Staram się ją trzymać ok 40-50 minut w zależności od możliwości. Nie ma problemu ze spłukaniem jej. Włosy są jedwabiste mięciutkie i widocznie odżywione. Jestem po 4 użyciu tych kosmetyków i jak najbardziej polecam! :) Mam nadzieję, że z czasem pomogą też na wypadanie włosów. Grzebień fajny, bo nie gęsty, czepek z guzikiem jak widać na zdjęciu super ułatwia życie- nie ma obaw, że zaraz wszystko spadnie z głowy :)





Ja będę używać a Wy ?:)
Miłego dnia :)

środa, 9 lipca 2014

Sówki w akcji czyli pościel mojego Bąbla :)

Przed narodzinami swojego pierworodnego wszystko dokładnie sobie przygotowywałam i szukałam fajnych nieoklepanych rzeczy :) Kompletowanie wyprawki było frajdą nie z tej ziemi :) Tak też wybierałam pościel do łóżeczka :) Przeszukałam mnóstwo ofert w internecie i nic mnie nie urzekło tak na amen. Ciągle coś mi nie pasowało, a to za dużo pierdół a to ktoś powiedział, że materiał nie bardzo... I w końcu skapitulowałam. Moja przyjaciółka namawiała mnie, żebyśmy pojechali do Niej do Warszawy i ona zaprowadzi mnie w takie magiczne miejsce i tam na pewno coś znajdę i będę zachwycona :) a uszyciem miałam się nie martwić. :)
Byliście kiedyś w pasmanterii? Ale takiej pasmanterii z prawdziwego zdarzenia z mnóstwem bel materiałów, milionami guzików wstążek i krawcową na miejscu?? Bo ja miałam tą przyjemność do takiej trafić! Byłam prze szczęśliwa :) Pasmanteria Motki Dwa przeszła moje najśmielsze oczekiwania :) Naprawdę ilość tkanin mnie powaliła :) Przemiła obsługa, która pomaga, doradza jest cierpliwa (wiecie, że kobiecie w ciąży ciężko dogodzić :D ). Czasami można liczyć na rabaty od właściciela :D Jak mówiłam na miejscu jest krawcowa. Pani Grażyna to świetna młoda kobieta! Odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu :) Zna się na szyciu jak mało kto! Posiada duże doświadczenie. Zamówień ma bardzo dużo, więc czas realizacji wiadomo nie jest ekspresowy chociaż jak mój syn pojawił się na świecie przed terminem pościel dotarła do mnie jeszcze jak byliśmy w szpitalu! Dziękuję za to bardzo!
No i zdecydowałam się na sówki (drugi komplet w misie) :) Co mi się podobało to to, że mogłam dotknąć materiału, wybrać wkład do rożka, ochraniaczy. Zrobić tak jak ja chcę a nie wybrać z gotowych wzorów.
 Polecam każdemu!!! Naprawdę warto zajrzeć do tej pasmanterii :) Mieści się na ulicy Wąwozowej 6 w Warszawie :)

A teraz popatrzcie jaką piękną pościel na mój synek :)

 Kocyk też jak widać w sowy :)

Cudny baldachim :)













Jak Wam się podoba królestwo Domina?:)

wtorek, 8 lipca 2014

Perlux czyli moja przygoda z kapsułkami do prania :)

Nie miałam okazji nigdy prać w kapsułkach, zawsze używamy płynu a czasami też proszku.
Na spotkaniu dostałyśmy do testowania kapsułki firmy Perlux dzięki uprzejmości Akcja Sprzątam Oczywiście pierwszy dorwał się do nich mąż bo umierał z ciekawości jaki będzie efekt :D Zdążyłam tylko krzyknąć, żeby jakieś foto cyknął :)
A więc tak fajnie piorą, rewelacyjnie pachną i zapach utrzymuje się już kilka dni a to dla mnie ważne - pranie musi długo pachnąć inaczej mam wrażenie, że jest brudne :D Wiem schiz :D
Jedyna wada to taka, że nie nadają się na krótkie programy do prania, bo wówczas trzeba drugi raz płukać. Przy drugim razie daliśmy na normalny program i wszystko było ok. Super się wypłukało. Nie zostawiają żadnych plam z proszku. Warto zainwestować :) No i oszczędzamy na płynie do płukania bo są 2 w 1 :) Na początku zastanawialiśmy się czy aby na pewno będzie pranie pachniało no i czy nie będzie szorstkie ale nic z tych rzeczy :)
Polecamy :)



Spróbujecie? Bo ja jeszcze na pewno :)

sobota, 5 lipca 2014

Pierwsze Węgorzewskie Spotkanie Mam i Milpol :)

Dzięki Ani Anibarpiomar miałam możliwość uczestniczenia w Pierwszym Węgorzewskim Spotkaniu Mam.
Super inicjatywa! Samo wyjście z domu, zmiana otoczenia dla świeżo upieczonej mamy jest świetna a możliwość poznania nowych ludzi, mam które rozumieją Cię jak nikt inny- bezcenna :) Zostałyśmy obdarowane mnóstwem prezentów, które stopniowo będę Wam pokazywać :)
Milpol sprezentował Nam piękne okrycie kąpielowe dla mojego synka :) Mega mięciutkie, delikatne :) Kolorek spokojny żółciutki cieszy oko i miś na "czapeczce" prezentuje się uroczo. Po praniu nic się z nim nie stało. Starannie wykonany, ma troczek do wieszania co dla mnie ważne, bo irytuje mnie strasznie jak ręcznik spada z wieszaka... Zapewne będzie nam służył długo. Akurat miałam zakupić więc prezent jak najbardziej trafiony. Polecam serdecznie!!! Synek zadowolony dzisiaj pierwszy raz testował go na sobie po kąpieli :)



Dobranoc :*

Mini wycieczka :)

Z Juniorem za daleko nie jeździmy bo nie przepada za fotelikiem... Nie lubi wysokich temperatur i do tego idą mu teraz zęby więc mamy wiecie o czym mówię :)
Mieszkamy w mieście uzdrowiskowym więc mamy co zwiedzać i gdzie wypoczywać w zdrowej aurze :) Dzisiaj wybraliśmy się na tężnie solankowe. Więcej informacji tutaj: http://uzdrowiskogoldap.pl/
Rozłożyliśmy koc pod dużym drzewem żeby śmiało móc posiedzieć bez obaw przed oparzeniem słonecznym (niestety jestem uczulona na słońce i muszę je dawkować bardzo delikatnie) no i Domin też musi być chroniony  mimo filtrów. Mąż lubi cień, Paulina znalazła kawałek słońca dla siebie :) Każdy był zadowolony tylko synek trochę marudny ale jemu wszystko można wybaczyć :) Mimo wysokiej temperatury wiaterek od jeziorka nieźle ciągnął i po 2 godzinach spakowaliśmy się do domu. Junior zasnął na szczęście i bez afer dojechaliśmy do domku :) Mamy niedaleko ok 3km można byłoby pójść z wózkiem ale właśnie Junior :D afera murowana jak nie zaśnie :D ech te dzieci :)
Pokażę dwa zdjęcia tężni z powyższej strony , może ktoś nabierze ochoty na odwiedziny ?:)

 No i my :)









Tak minął nam dzień :) było wspaniale :)